wtorek, 27 września 2011

Sprostanie wyzwaniu

Podjęłam wczoraj wyzwanie i sprawdziłam się w nowej roli - moderatora dyskusji podczas konferencji. Na początku oczywiście był stres ale potem przeszedł w wyluzowanie i pewność siebie. Sprostanie temu zadaniu dało mi dużo satysfakcji i wiary we własne możliwości.

Wcześniejszy powrót z pracy

Udało mi się dziś wrócić dwie godziny wcześniej z pracy niż zazwyczaj. Huuuuraaa!!! Wspaniałe uczucie :) Mogłam te dwie dodatkowe godziny przeznaczyć tylko dla siebie, na coś co lubię. Albo na coś, na co zawsze brakuje mi czasu.

niedziela, 25 września 2011

W towarzystwie ważek

Cudownie dziś było :) Popołudniowy spacer po lesie z odpoczynkiem na przydrożnej ławce. Wyjęłam z torby ksiązkę i zaczęłam czytać przy dźwięku grających świerszczy i brzęczących owadów. Obok mnie na ławce wygrzewały się kolorowe wazki, które co jakiś czas goniły się w powietrzu. Czułam się wyjątkowo, że mogę przebywać w ich towarzystwie i cieszyć oczy tak pięknym widokiem.

sobota, 24 września 2011

W poszukiwaniu garnka złota

Irlandzka legenda mówi, ze po drugiej stronie tęczy został ukryty garnek ze złotem. Ukrył go tam niejaki Leprechaun - irlandzki skrzat. Legendę tą pamiętam jeszcze z dzieciństwa i zawsze kiedy tylko widzę tęczę, mam nadzieje, ze uda mi się znaleźć ten skarb.

Będąc dziś na spacerze, wśród tryskającej wody z fontanny, zobaczyłam kolorową tęczę i oczami wyobraźni zaczęłam szukać garnka. Podeszłam blizej i jak urzeczona wpatrywałam się w to wyjątkowe zjawisko. W pewnym momencie poczułam, ze stoi obok mnie mój narzeczony... i wtedy poczułam, ze jest to mój największy skarb.

Puszczanie baniek mydlanych

Kilka dni temu siedziałam na przystanku i czekałam na autobus. Razem ze mną czekała pewna kobieta z dzieckiem. W pewnym momencie wyjęła bańki mydlane i zaczęła je puszczać swojemu synkowi. Jak za dotknięciem czarodziejskiej rózdzki, cały przystanek wypełniły wielokolorowe kule. Unosiły się łagodnie w powietrzu i czarowały swoim blaskiem. Wszyscy obecni na przystanku jak zaczarowani podązali za nimi swoim wzrokiem. A na ich twarzach pojawiał się uśmiech...

Patrzenie na bańki mydlane jest czymś magicznym, a ich puszczanie wprawia w dziecięcą radość.

niedziela, 18 września 2011

Wieczorny spacer


Wieczorny spacer zawsze dobrze mi robi. Zwłaszcza gdy jest ciepło, a dzisiejszy wieczór jak na wrzesień był wyjątkowo ciepły. Taki spacer rozjaśnia mi umysł i dodaje pozytywnej energii. A gdy jeszcze idzie obok mnie mój najlepszy przyjaciel, z którym mogę porozmawiać o trapiących mnie problemach, wtedy jest naprawdę wyjątkowo. Przysiadamy wówczas na ławce pod drzewem i zatracamy się w rozmowie...

Promienie słońca


Uwielbiam ten widok, kiedy słońce wpada przez okno i tworzy panoramę światła w pokoju. Od razu robi mi się cieplej na duchu i czuję się zrelaksowana. Zwłaszcza w jesienne dni ... mogę wtedy wrócić wspomnieniami do wakacji :)

czwartek, 15 września 2011

Winda do nieba


Wracam z pracy z zakupami. Zdyszana otwieram drzwi klatki schodowej i wchodzę do korytarza. Mijając skrzynki pocztowe przelatuje mi przez głowę niechciana myśl, że jeszcze muszę pokonać 10 pięter nim zrzucę z siebie wszystko i nareszcie odpocznę. Dochodzę do windy i widzę, ze na mnie czeka. Widok niecodzienny więc może tym bardziej przyniósł mi taką radość. I ta myśl, że już za chwileczkę, już za momencik będzie prawie jak w niebie.

środa, 14 września 2011

Spotkanie z platanem


Dziś byłam tak zmęczona psychicznie, ze niewiele do mnie docierało. Jednak miałam przed sobą jeszcze wiele godzin pracy. Dlatego wiedziałam, ze muszę coś z tym zrobić. Ukojenie przyniósł mi spacer po parku. Miałam ogromną ochotę przytulić się do drzewa i poczuć jego siłę. Na mojej drodze stanął przepiękny platan. Kiedy go dotknęłam od razu poczułam się inaczej, lepiej. Pozwoliłam sobie na chwilę bliskiego kontaktu i dzięki temu zresetowałam swój umysł. Była to moja dzisiejsza magiczna chwila.

poniedziałek, 12 września 2011

Wiatr we włosach

Zanurzył się wczoraj w moich włosach i wprawił je w wirujący taniec. Czułam jak pieści moje zmysły - raz łagodnie, raz nieco mocniej. Pozwoliłam moim włosom falować we wszystkie strony, dałam im wolność, w której mogły się zanurzyć bezgranicznie. To wspaniałe uczucie sprawiła podróż samochodem przy otwartych oknach. Już próbuję sobie wyobrazić jak to by było w kabriolecie. :)

piątek, 9 września 2011

Powrót do domu

Nie ma to jak we własnym domu. A najbardziej to doceniam kiedy gdzieś wyjadę. Już nawet dwudniowa nieobecność sprawia, że gdy wchodzę do swojego mieszkania czuję się szczęśliwa. W tym niewielkim zakątku mogę się odprężyć i odpocząć. Mogę wygodnie usiąść i poczytać książkę. Mogę wypić kawę i zjeść włoskie ciasteczko. Mogę wyjść na balkon i pooddychać świeżym powietrzem. Mogę tu robić prawie wszystko, jeśli nawet nie wszystko, na co mi tylko przyjdzie ochota. I nikt mi w tym nie przeszkadza. Mój dom to mój wewnętrzny azyl.

środa, 7 września 2011

Mieszanka studencka

Wchodząc dziś do metra nabyłam paczkę orzeszków. Już prawie kupiłam nęcącego mnie swoim zapachem hot-doga, jednak w ostatniej chwili dotarły do mnie resztki rozsądku - lepiej kupić coś zdrowego. :) Więc padło na Mieszankę Studencką. Ale było pysznie kiedy rozsiadłam się wygodnie w metrze i otworzyłam swoją malutką paczuszkę. Najpierw były ziarenka pszenicy w polewie jogurtowej, potem orzeszki ziemne, rodzynki, migdały i orzechy laskowe. Zjedzenie tego wszystkiego w ciągu półgodzinnej podróży było wyjątkowym doświadczeniem. Nie zwracałam uwagi na otaczający mnie tłum - byłam tylko ja i orzeszki, które przyjemnie chrupały mi między zębami. Oj, ale było pysznie! :)

wtorek, 6 września 2011

Poranne podrygi

/foto: Cade Martin/

Nie ma to jak wspaniałe rozpoczęcie dnia - wspólny taniec przy rytmach jednej z ulubionych piosenek. Poranne szaleństwo wprawia w dobry nastrój i daje energię na cały dzień.

Masaż stóp



Najpierw odkręcam nakrętkę i wyciskam odrobinę kremu na dłonie, by za chwilę poczuć go na swoich stopach. Ten delikatny dotyk lekkiego kremu pachnącego cynamonem sprawia mi olbrzymią przyjemność. Palce łagodnie przesuwają się przez każdy milimetr stopy by sprawić jak najwięcej radości. Pięta, śródstopie i każdy palec wnosi się prawie do nieba w swojej błogości. Lubię podarować sobie taką przyjemność tuz przed snem.

czwartek, 1 września 2011

Cisza



Kiedyś nie lubiłam ciszy. I zawsze myślałam, że nigdy jej nie polubię. Wchodząc do cichego mieszkania zawsze musiałam coś włączyć - albo radio, albo telewizor. Byleby tylko nie zostawać z ciszą sam na sam. Jednak od pewnego czasu polubiłam ją. Sama się temu dziwię, i nie potrafię określić co też na to wpłynęło - może tak duże upodobanie mojego narzeczonego do tej ciszy?

W ciszy się relaksuję, w ciszy mogę zebrać myśli i nic mnie nie rozprasza. Często czuję błogość kiedy na moje własne życzenie w domu panuje cisza.